Błonnik jest dobry na wszystko
Twierdzenie, że błonnik jest niezwykle prozdrowotnym produktem spożywczym nie jest odkryciem Ameryki. Wiadomo jest to od dość dawna. Światowa Organizacja Zdrowia WHO zaleca konsumpcję od 27-40g błonnika na dzień. Niestety my Polacy spożywamy niecałe 24g tej substancji, a jeszcze mniej spożywają jej karmieni fast-foodami młodzi ludzie – a szkoda. Pod koniec 2010 roku prestiżowe amerykańskie pismo medyczne Archives of Internal Medicine opublikowało badania, z których wynika, że spożywanie większej ilości błonnika może zmniejszać ryzyko przedwczesnego zgonu z powodu chorób układu krążenia, infekcji i schorzeń układu oddechowego. W przypadku mężczyzn ilość zgonów była mniejsza o 24-56%, a w przypadku kobiet od 34-59% niż u osób, które zjadały niewielkie ilości błonnika.
Badania prowadzone były przez naukowców Narodowego Instytutu Badań nad Rakiem w Rockville (USA) i objęły 219 tys. mężczyzn i niemal 169 tys. kobiet. Stan zdrowia badanych śledzono przez okres 9 lat. Daje nam to bardzo przekonywujące dowody, iż badanie było przeprowadzone bardzo rzetelnie, a instytucją zlecającą to badanie był rząd USA, a nie jak to często bywa firma farmaceutyczna. Wyniki badania nie dziwią w kontekście tego, że od dawna wiadomo, że błonnik wspomaga pracę jelit, zapobiega zaparciom, ułatwia odchudzanie, obniża poziom cholesterolu i glukozy w surowicy krwi. U niektórych osób może on nawet zredukować nadciśnienie tętnicze.
Jak już wspomnieliśmy wyżej, spożycie błonnika jest niższe niż to zalecają standardy WHO, dlatego warto uzupełnić dietę o tą prozdrowotną substancję spożywając np. Regulobon, zwłaszcza, że oprócz dwóch rodzajów błonnika z ziaren owsa i nasion babki płesznik zawiera on również bakterie probiotyczne mające dobroczynne działanie na stan zdrowia.